Gdzie Indziej Autor: Gabrielle Zevin

Będąc w szpitalu z synkiem, miałam chwile czasu jak spał. Przeczytałam wtedy książkę Gabrielle Zevin pod tytułem "Gdzie indziej".


Opis Ksiażki na jednej ze stron:

"Przykro mi, ale nie spotkało mnie nic szczególnego… Jestem tylko dziewczyną, która zapomniała spojrzeć w obie strony, zanim przeszła na drugą stronę ulicy." W tej zachwycającej powieści śmierć jest początkiem zwiastującym ponowne narodziny. Po tym, jak Liz ginie w wypadku, którego sprawca ucieka z miejsca zdarzenia, jej życie nabiera niespodziewanego kształtu. Na krótko przed swoimi szesnastymi urodzinami dziewczynka uświadamia sobie, że nigdy nie wyjdzie za mąż, nie będzie mieć dzieci i być może w nikim się nie zakocha. Gdzie Indziej sprawy biegną zwykłym, ziemskim torem, z tą różnicą, że jego mieszkańcy młodnieją, ludzie i psy wreszcie mogą się ze sobą porozumieć, zawiązują się nowe związki, a stare, wcześniej tragicznie przerwane, rozkwitają nowymi kolorami. "Gdzie Indziej" to przepojona niecodziennymi pomysłami powieść o nadziei, odkupieniu i ponownych narodzinach, osnuta wokół najbardziej wzruszających i urzekających relacji międzyludzkich. Rozbrajająca szczerością opowieść o smutku i podnosząca na duchu historia o miłości i szczęściu. Książka została opublikowana w 18 krajach



Przyznam na wstępie, że sięgałam po tę książkę z pewną taką nieśmiałością, nie byłam przekonana, ze ona mi się na pewno spodoba „Gdzie indziej” Gabrielle Zevin to książka, w której śmierć i życie nabierają zupełnie innego znaczenia. Muszę przyznać, że pisarka w niecodzienny i oryginalny sposób przedstawiła śmierć i to, co po niej się dzieje. Pomysłowość i realizacja świetna. Bohaterowie są przedstawieni w interesujący i barwny sposób a język jest lekki i przyjazny, przez co książkę czyta się bardzo szybko. 

„Gdzie indziej” to pozycja specyficzna i mająca w sobie trudne do zdefiniowania „to coś”, co czyni ją wyjątkową.
Elizabeth Marie Hall, dla rodziny i przyjaciół Liz, jest przeciętną nastolatką, mieszkającą w przeciętnym mieście. Pewnego dnia jedzie do centrum handlowego, żeby pomóc swojej przyjaciółce Zooey w wyborze sukienki na bal. Jednak przejeżdżając na rowerze przez jezdnię zapomniała spojrzeć w obie strony i została potrącona przez żółtą taksówkę z odświeżaczem powietrza w kształcie czterolistnej koniczyny. Nazwała ją "Szczęśliwą taksówką". Piętnastolatka umiera w szpitalu, na skutek doznanych obrażeń.


Liz budzi się ze snu i uświadamia sobie, że znajduje się na statku, który, jak później się okazuje, nosi nazwę Nil. Nie ma przy Niej rodziny, przyjaciół bądź jej ukochanego psa. Jedyną osobą, którą zastaje w swojej kabinie jest Thandi, szesnastolatka, która tak jak Lizzie nie żyje. Stopniowo dziewczyna zdaje sobie sprawę z tego, że umarła i już nigdy więcej nie zobaczy swoich bliskich. Ale skoro naprawdę nie żyje to dlaczego znajduje się na jakimś cholernym statku i normalnie funkcjonuje? Czy już na zawsze będą płynąć bez celu?

Nil niedługo potem dociera do brzegu wyspy, lecz Liz nie chce nigdzie wychodzić. Może jeśli zostanie tutaj to zabiorą ją z powrotem na Ziemię? Przecież statek płynie w dwie strony, prawda? Jednak kapitan statku przekonuje ją do tego, żeby zeszła z pokładu i cieszyła się z pobytu na Gdzie indziej. Na brzegu czeka na Nią jej babcia Betty, która umarła przed narodzinami bohaterki, więc krewna musi opowiedzieć jej wszystko o sobie i o tym, gdzie się znajdują. Okazuję się, że ludzie trafiają tutaj po swojej śmierci. Tutaj zamiast się starzeć - wszyscy młodnieją i gdy stają się niemowlakami są przesyłane rzeką z powrotem na Ziemię. Możesz tutaj swobodnie rozmawiać ze swoim zmarłym psem, pod warunkiem, że znasz psi język. Nie ma tutaj pracy, są tylko zajęcia - wykonujesz to, co lubisz i to, co sprawia Ci przyjemność. Czyż to miejsce nie jest cudowne?

"Liz spogląda na opakowanie ozdobnione rysunkami bałwanków, oddających się różnym świątecznym czynnością. Jeden z nich z uśmiechem na okrągłej twarzy ładuje do pieca blachę pełną pierników. Pieczenie pierników, a właściwie każda forma gotowania, musi być dla bałwana czymś w rodzaju samobójstwa - myśli Liz. - Dlaczego więc miałby dobrowolnie podejmować się czynności, która prawdopodobnie go zniszczy? Czy bałwany w ogóle jedzą?"

Głównej bohaterce wcale się tam nie podoba. Ma ogromne problemy z zaklimatyzowaniem się w tym dziwnym miejscu. Chce ponownie spotkać się z rodziną i pokazać im taksówkarza, który ją zabił i odjechał z miejsca wypadku. Jednak niedługo potem dociera do Niej brutalna prawda - nigdy nie skończy szesnastu lat, nie zakocha się, nie będzie studiowała, nie wyjdzie za mąż, nie założy rodziny i nie zestarzeje się tak, jak każdy zwyczajny człowiek. Nie chcę żyć w tym miejscu i postanawia za wszelką cenę się stąd wydostać.. Czy jej się to uda? A może jednak zmieni swój stosunek do tego świata? Czy ktoś jej w tym pomoże?

Prolog zaczyna się z punktu widzenia psa głównej bohaterki, Lucy. Muszę przyznać, że taki sposób narracji jest ciekawy. Jeszcze w żadnej książce nie spotkałam się z czymś takim i bardzo przypadło mi to do gustu. Wydawało mi się, że cała książka będzie prowadzona w ten sposób, ale już od pierwszego rozdziału widzimy wszystko z perspektywy Lizzie. 

Gdzie Indziej” niezmiernie mi się podobało i jeżeli pojawi się jeszcze jakaś książka tej autorki przetłumaczona na język polski, to z chęcią przeczytam :) Polecam starszym i młodszym nastolatkom, wszystkim, którzy nie zabili w sobie jeszcze dziecka otwartego na szalone pomysły oraz takim, którzy lubią zastanawiać się nad tym, co będzie z nami po śmierci. Może Wam również spodoba się świat Gdzie Indziej?





"Tak naprawdę nikt nie potrzebuje drugiej osoby ani jej miłości, by przetrwać. Miłość, Lizzie, jest wtedy, gdy jesteśmy irracjonalnie przekonani, że jest inaczej."

Brak komentarzy:

Copyright © 2016 Po drugiej stronie czasu , Blogger