Siedząc tak, rozmyślając i przeglądając dziś moje ulubione blogi, natchnęłam się na różnego typu teksty. Wesołe i smutne, przy których łzy napływają do oczu. Śliczne roześmiane buzie, przeplatające się ze śmiercią, są dla mnie ogromnym ciosem.
Nie wyobrażam sobie życia bez moich dzieci, są dla mnie moimi skarbami, moją miłością. Czy takie dziecko można skrzywdzić?
Coraz więcej tragedii związanych z dziećmi, budzi we mnie lęk, zaczynam moje dzieci przestrzegać i chronić przed wszystkim. Ale czy tak się da? Czy da się schować dziecko przed światem, aby nie działa mu się krzywda? Raczej nie, musimy walczyć z przeciwnościami losu, ze światem, który jest taki podły...
Nie zamkę dzieci w złotej klatce, nie rzucę ich na pożarcie lwom, ale pokaże, że świat mimo bólu i cierpienia potrafi być szczęśliwy i kolorowy... ale czy ja teraz potrafię
:(
...teraz w moim życiu przyszedł bardzo ciężki czas, nie potrafię sobie z tym poradzić, jest mi ciężko zebrać się w garść. A tutaj jeszcze w koło wszystko dodatkowo dołuje mnie jeszcze bardziej. Czy to się zmieni? Ktoś mi kiedyś powiedział że dobro powraca, więc dobro wróć do mnie bo ja już nie daję rady nie wyrabiam. Czy los się odwróci i przestanę toczyć głaz, który co chwila spada, i nie pozwala mi wyjść!?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz